W oszołomieniu poszłam na
Przygotowania Seniora.
Zawsze wzywali ludzi na ponowne
przesłuchania. Nawet jeśli byli pewni, że wiedzieli, kogo chcą, zawsze była
szansa na upewnienie się, zobaczenie raz jeszcze najlepszego.
Ale obsadzili mnie bezwarunkowo, co
znaczyło, że już byli pewni.
Coś powiększyło się w mojej klatce
piersiowej i zanim mogłam się powstrzymać, do oczu napłynęły mi łzy. Wzięłam
sobie chwilę za kurtyną, przed wejściem na przestrzeń klasy.
Wypróbowałam głębokie wdechy, ale to
nie rozluźniło któregokolwiek tłumionego uczucia w piersi. Więc zrobiłam
następną najlogiczniejszą rzecz.
Tańczyłam.
Tańczyłam bez muzyki. Krzyczałam bez
dźwięku. Świętowałam w milczeniu, w ciemności za kurtyną, gdzie nikt nie
widział.
Tyle że z moim szczęściem, ktoś
totalnie zobaczył.
- Zgaduję, że widziałaś listę.
Zamarłam, tyłek wciąż wypinałam na
lewo w moim ostatnim radosnym obrocie bioder. Powoli wyprostowałam się i
odwróciłam, mówiąc. – Cześć, Garrick.
Zaciskał usta, a oczy miał
rozszerzone i wiedziałam, że mocno starał się nie roześmiać. – Cześć, Bliss.
Gratuluję.
Włosy miałam wszędzie po wyżej
wspomnianym tańcu, więc założyłam je za uszy najlepiej jak mogłam. – Dziękuję.
Jestem, uch, podekscytowana.
- Powinnaś. Twoje przesłuchanie… -
Podszedł bliżej i jak zawsze jego obecność zabrała zawstydzenie i każde inne
uczucie, zastępując je żarem, pożądaniem. – Twoje przesłuchanie było fantastyczne.
Nie było żadnej konkurencji.
Przełknęłam ślinę, ale gula w gardle
pozostała. Moje „dziękuję” wyszło szeptem.
- Ale piątkowego wieczoru…
- O Boże…
- Choć byłaś absurdalnie urocza,
proszę, nie pij już tak dużo. Eric będzie potrzebował cię w najlepszej formie
na tę rolę.
- Oczywiście. – Kiwnęłam głową
skamieniała. – Absolutnie. Obiecuję.
- I… martwiłem się też o ciebie.
- Och.
Przesuwał wzrokiem po mojej twarzy,
od bez wątpienia zwariowanych włosów do ust, potem na moją nogę, gdzie
oparzenie zagoiło się i zostawiło ciemnoróżową bliznę. – Nie lubię martwić się
o ciebie.
Moje serce tłukło się, jakby chciało
wyrwać się z piersi, jeżeli wkrótce czegoś nie zrobię. To było niebezpieczne
terytorium. Coś budowało się we mnie, coś poza pociągiem seksualnym, poza
obsesją jego spojrzeniami, ciałem i zapachem – niebezpieczne rzeczy. Palcami
dotknął loka obok mojego policzka, a bliskość jego skóry sprawiła, że czułam
się na skraju wybuchu.
Uśmiechnęłam się, próbując rozjaśnić
sytuację. – Powinieneś martwić się o siebie. Nazwanie mnie znowu „uroczą” jest
skazane na skrzywdzenie cię, może okaleczenie na resztę życia.
Zbliżył się o krok, a świat wydawał
się skurczyć wokół naszej dwójki. Ręka w moich włosach przesunęła się bliżej,
knykciami musnął mój policzek. Zniżył głos, mówiąc. – Skoro nie mogę nazwać cię
tutaj alternatywą, urocza będzie musiała pozostać na razie. – Mój umysł wrócił
do pierwszego razu, gdy nazwał mnie śmiesznie uroczą. Spodnie tkwiły mi w
kolanach. Potem nazwał mnie śmiesznie seksowną i pomógł mi je zdjąć.
Najwyraźniej musiałam nauczyć się
przestać mówić pierwsze rzeczy, które przyjdą mi do głowy. Ale w tej chwili nie
mogłam o tym myśleć, bo tkwiłam na jego ostatnich dwóch słowach… na razie, na razie, na razie.
Odchrząknął i cofnął się, puszczając
lok, który trzymał pomiędzy palcami. – Może pójdziesz zająć miejsce w klasie?
Potaknęłam, mijając go i przeszłam
przez kurtynę.
Było dla mnie zajęte miejsce między
Kelsey i Cadem, obydwoje mieli szerokie uśmiechy. Uśmiechnęłam się, strząsając
spotkanie z Garrickiem, żeby raz jeszcze pławić się w radości. Kelsey pochyliła
się, żeby mnie przytulić, gdy zajęłam miejsce i szepnęła mi do ucha. – Chyba
bycie seksowną dla nauczyciela naprawdę pomogło ci wczuć się w postać. Jestem z
ciebie taka dumna, słonko.
Spiorunowałam ją wzrokiem bez
przekonania, ale podziękowałam. Potem odwróciłam się do Cade’a.
Wcześniej trzymaliśmy się za ręce i
przytuliliśmy, kiedy się dowiedziałam, ale nie byłam pewna, co miałam teraz
robić. Życie w świecie może było… skomplikowane.
Kiedyś Cade i ja byliśmy łatwi.
Przebywanie z nim było tak napięte, jak bycie samą. A teraz nagle była
intensywność we wszystkim, co robiliśmy i we wszystkim, co mówiliśmy. Jakby
moje życie było pisane kursywą.
Zauważyłam to, jak się dotykaliśmy.
Zauważyłam, kiedy nie dotykaliśmy
się. Niespodziewanie nie mogłam znaleźć pomiędzy tym różnicy. Żadnego może.
Więc zamarłam.
Oboje czekaliśmy, tkwiąc w obszarze
między działaniem a odmową. Byliśmy niczym. Byliśmy biernością. Potem Garrick
wezwał klasę do porządku, a niezręczność została odłożona na trochę później.
Wiedziałam… wiedziałam, że
ostatecznie będziemy musieli przez to przejść… znaleźć jakiś sposób na ponowne
współżycie. Nie można wszystkiego długo odkładać. Ale z pewnością mogę zaczekać
trochę dłużej. Dziś był ekscytujący
dzień, nie ma żadnego powodu, aby zsyłać deszcz na moją własną paradę.
Kiedy klasa się skończyła Eric czekał
na mnie na zewnątrz.
- Dzień dobry, Bliss. Mogę z tobą
przez chwilę porozmawiać?
Zamrugałam zaskoczona.
- Oczywiście.
Otworzył drzwi teatru i pokazał mi,
żebym znowu weszła. Poszłam za nim przez kurtynę, a on machnął w stronę krzesła
bezpośrednio obok Garricka. Ostrożnie usiadłam i zerknęłam na nich, niepewna co
się dzieje. Potem mnie oświeciło.
Dowiedział się.
Z jakiego innego powodu chciałby
rozmawiać ze mną i Garrickiem?
O mój Boże. Co ze mną będzie?
Wywalą mnie z wydziału? Ze szkoły? Co
najmniej na pewno stracę moje stypendium. Jak wtedy zapłacę czesne?
W uszach słyszałam ryk, a
przyciąganie grawitacji było tak ciężkie, że wydawało mi się, iż zaraz utonę w
podłodze. Garrick zapewne straci pracę. Co wtedy zrobi? Wróci do Filadelfii,
Londynu czy gdzieś indziej, a ja już nigdy go nie zobaczę.
Odwróciłam się do niego, próbując
wyrazić wyrzuty sumienia spojrzeniem, ale on… uśmiechał się?
- Bliss – rzekł Eric – muszę
przyznać, że jestem zaskoczony.
Powietrze opuściło moje płuca. –
P-proszę p-pana, tak bardzo…
- Z pewnością dobrze sobie tutaj
radziłaś przez ostatnie lata, ale nie miałem pojęcia, że jesteś zdolna do
takiego występu, jaki dałaś na przesłuchaniu.
Dalej zaciskałam zęby i wstrzymywałam
oddech przed nadchodzącym wstydem, więc zajęło mi chwilę zorientowanie się, że
w ogóle nie nadchodził.
- Przypuszczam, że w głowie zawsze
byłaś. Pod kontrolą. Ostrożna. Mechaniczna, to może być najlepsze słowo. Ale w
tym przesłuchaniu – żyłaś tą chwilą. Czułaś zamiast myśleć. Widziałem w tobie
cienie emocji – siłę i wrażliwość, pożądanie i zdegustowanie, nadzieję i wstyd
– które były zniewalające. Nie wiem co robisz czy co zrobiłaś, ale proszę
kontynuuj. Jesteś o wiele lepsza, kiedy podejmujesz śmiałe wybory.
Wbrew woli spotkałam się wzrokiem z
Garrickiem. Czy on wiedział? Czy zgadywał, że to był on? Ta rzecz pomiędzy nami sprawiła, że czułam
to, czego nigdy nie czułam i podejmowałam ryzyko, na które całkiem niedawno się
wzdrygałam. Moja noc z nim możliwie była jedyną impulsywną rzeczą, jaką
kiedykolwiek zrobiłam.
- Dziękuję, proszę pana.
- Nie ma za co. Bardzo nie mogę się
doczekać pracy z tobą. Mówiąc o tym, chciałbym, żebyś przyszła na ponowne przesłuchania
w środę. Chcielibyśmy, żebyś przeczytała kilka scen z Hipolitem, byśmy mieli
dobre pojęcie chemii i spojrzenia na scenę.
- Oczywiście, będę tam.
- Świetnie, Garrick również tam
będzie, żeby odpowiedzieć na każde twoje pytanie. Będzie asystentem kierującym
tą produkcją, więc jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, możesz przyjść do
któregoś z nas.
Poklepał mnie lekko po ramieniu i
wyszedł. Byłam sama z Garrickiem. Serce wciąż niecierpliwie waliło, albo ze
strachu, że mogliśmy zostać przyłapani, albo dlatego, że siedziałam obok
jednego faceta, którego pragnęłam, ale nie mogłam mieć.
- Nie pamiętam czy to wspomniałem,
ale jestem z ciebie naprawdę dumny – powiedział Garrick.
- Dziękuję. Myślę, że nadal jestem w
szoku. – Nadal byłam w szoku przez to wszystko.
- Cóż, przyzwyczajaj się. Z tego co
widziałem, nie sądzę byś musiała martwić się Inspicjenturą, no chyba że chcesz.
Jesteś aktorką, Bliss, czy wierzysz w to, czy nie.
Skinęłam głową, daleko wznosząc tę
myśl.
- Myślałaś o tym więcej? Co chciałabyś
robić po dostaniu dyplomu?
Pociągnęłam za wystrzępioną nić na
kolanie dżinsów.
- Nie bardzo…
- Jeśli chcesz o tym porozmawiać,
wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść.
Uniosłam na niego brew, niezdolna
wysłowić jak niedorzeczny był ten pomysł.
- Mówię poważnie – rzekł. –
Zachowujesz się, jakbyśmy nie mogli być przyjaciółmi.
Jeśli to możliwe, jeszcze wyżej
wygięłam brew. Myśl o byciu z nim przyjaciółmi… to było poza wyobraźnią. Nie
myślałam o tym, jak wyglądają moi przyjaciele nago. Nie rozpaczałam nad nie
przespaniem się z przyjaciółmi.
Zaśmiał się pod nosem i pokręcił
głową. – Dobra, dobra. Może przyjaciele to trochę zbyt szybko, ale mam
nadzieję, że przyjdziesz do mnie, jeżeli będziesz czegoś potrzebowała…
czegokolwiek.
Ukryty nurt pragnienia, który do
niego czułam był inny niż jakikolwiek inne przyciąganie, jakie wcześniej
czułam. Pragnienie by z nim być nadal tam było, ale teraz chciałam więcej.
Chciałam zwinąć się w jego ramionach, oprzeć o niego głowę, poczuć jego wygodę.
Niech niebo ma mnie w swojej opiece,
ale chciałam, żeby mój profesor był moim chłopakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz