Garrick
- Dziękuję,
że znalazł dziś pan dla mnie czas, panie Woods. Naprawdę doceniam pana czas. –
Wstał zza swojego masywnego czarnego biurka i podszedł, żeby się ze mną
spotkać.
- Nonsens.
Wszystko dla Taylorów. Cieszę się, że postanowiłeś raz jeszcze się zastanowić.
Zadzwonisz do mnie po rozmowie z narzeczoną?
- Tak, sir.
Dziś wieczorem z nią porozmawiam.
-
Fantastycznie. Myślę, że to będzie naprawdę dobre małżeństwo, Garricku.
- Dziękuję,
sir. Jutro do pana zadzwonię.
Węzeł
siedział ciężko w moim brzuchu, kiedy wszedłem do windy i zjechałem trzydzieści
siedem pięter do holu. Zaczął się wczoraj, gdy zadzwoniłem, aby ustalić rozmowę
i teraz wydawało się, że zajął cały mój tułów. Może tak naprawdę zaczęło się
już na Eye. Albo kiedy Bliss zrobiła pierwszy test, który był negatywny. Niemal
odwołałem spotkanie, ale instrukcje na pudełku testu ciążowego sugerowały
robienie wielu testów, więc wyszedłem po następny.
Ten był
pozytywny.
Bliss
zrobiła tego ranka jeszcze dwa, oba negatywne i ostatecznie postanowiliśmy, że
zbyt wcześnie robiliśmy testy. Nie była pewna ile dokładnie dni była spóźniona,
ale przypuszczała, że tylko kilka i wszystko co wyczytaliśmy w internecie
sugerowało testowanie po tygodniu.
Więc
zdecydowaliśmy się zaczekać.
Ale to czy
była w ciąży czy nie, nie zmieniało faktów.
Miała
zostać moją żoną. Nie mieliśmy na dziecko więcej pieniędzy niż mieliśmy na duży
ślub czy miesiąc miodowy. Żadne z nas nie miało ubezpieczenia zdrowotnego.
Kochałem
aktorstwo, ale w jaki sposób różniłem się od mojego ojca, jeżeli wybierałem
granie ponad utrzymywaniem mojej rodziny?
Kiedy Bliss
spotkała się ze mną na tamtej pustej scenie po przedstawieniu Dumy i Uprzedzenia, a ja opadłem na
jedno kolano, wszystko się zmieniło. Musiała być moim priorytetem. Moją pracą
było zaopiekowanie się nią, a jeśli oznaczało to podjęcie pracy w Londynie,
która dawała więcej pieniędzy, to właśnie to zrobię. Faktycznie była to praca w
świecie ojca, świecie, którego nigdy nie chciałem zostać częścią, lecz
wiedziałem, że wzięcie tej pracy uczyni mnie innym od ojca, niezależnie od tego
jak podobni wydawaliśmy się od zewnątrz.
Londyn miał
nawet lepszą scenę teatralną od Filadelfii, więc Bliss mogłaby kontynuować
pracę tutaj, a ja będę zarabiał wystarczająco, żeby nie musiała brać drugiej
pracy, mogłaby chodzić tylko na przesłuchania. I ja… widywałbym ją na scenie, a
to by mi wystarczało. Odkryłem mój talent do teatru, bo udawanie przychodziło
mi naturalnie. To był mój sposób dorastania. Ale zakochałem się w teatrze,
kiedy odkryłem, że był to jedyny rodzaj udawania, który również mówił prawdę.
Bolałoby pozostawienie tego za sobą, tego uczucia, że byłem częścią czegoś
większego, czegoś wspanialszego.
Będę musiał
po prostu nauczyć się jak znaleźć te same uczucie na widowni.
Poza tym…
pobranie się z Bliss, założenie rodziny – to
było czymś większym.
Spółka
opłaci naszą przeprowadzkę i ubezpieczenie zdrowotne. Dziecko czy nie… to miało
sens. Tak należało zrobić. Mądrze.
Powtarzałem
w głowie wszystkie moje powody, kiedy metro jeździło w tę i z powrotem na
torach w mojej drodze powrotnej do Kensington. Bliss była na lunchu z mamą, ale
powinniśmy wracać do domu w tym samym czasie. Musiałem mieć ułożone wszystkie
myśli, kiedy jej powiem.
Nie
wiedziałem jak zareaguje na pomysł opuszczenia Stanów. Wydawała się naprawdę
podekscytowana przyleceniem do Londynu, ale wizyta a mieszkanie to były dwie
różne rzeczy. Ale pomimo wolnego startu, naprawdę sobie tutaj radziła. Było to
prawie gładkie przejście, naprawdę. Nawet lepsze niż miałem nadzieję.
Wszystko
będzie dobrze. Przez to będzie wszystko w porządku. Bliss przestanie martwić
się ciążą, ponieważ ta praca wszystkim się zaopiekuje. A po paru latach w tej
pracy, prawdopodobnie będę mógł znaleźć porównywalną w Stanach, jeżeli będzie
chciała wrócić.
Wróciłem do
domu rodziców przed mamą i Bliss, i zaskakująco spotkałem ojca w drzwiach.
- O,
Garrick, cieszę się, że cię złapałem. Wpadłem po parę rzeczy na lunch. Jak
poszła rozmowa?
Oczywiście,
że wiedział. Nikomu nie mówiłem, ale musiał dowiedzieć się od pana Woodsa.
- Dobrze
poszła. Dzisiaj porozmawiam o tym z Bliss.
Skinął
głową, wyciągając z kieszeni BlackBerry, gdy zawibrowała.
- Świetnie.
– Zaczął pisać wiadomość i dodał z opuszczoną głową. – Podejmujesz właściwą
decyzję, Garrick. Mądrą.
Węzeł w
moim brzuchu zacisnął się jeszcze mocniej, kiedy dosłownie wyjął te słowa z
mojej głowy.
Nie byłem
jak mój ojciec. Byliśmy inni. To było inne.
Wyszedł po
ostatnim komentarzu, że to było właściwe, a ja miałem dla siebie ogromny, pusty
dom na zapełnienie go myślami.
Przemierzałem,
siedziałem i stresowałem się w niemal każdym pokoju w domu do czasu, gdy Bliss
wróciła do domu. Było to kilka godzin po tym jak się ich spodziewałem, a ja
byłem w jadalni, bębniąc palcami w długi stół, gdy otworzyły się drzwi
wejściowe i usłyszałem śmiech.
- Widziałaś
jej minę? Nie śmiałam się tak mocno od… cóż, zapewne dekad.
- Myślałam,
że mnie zamorduje tam w sklepie.
- Myślałam,
że stracę ze śmiechu płuco. Nie wiesz jak bardzo nie znoszę tej kobiety.
Wszedłem do
hallu, gdzie Bliss i moja matka uśmiechały się jak najstarsze przyjaciółki.
- Co robiłyście
cały dzień? – zapytałem.
Mama
machnęła ręką. – Popełniłyśmy trochę psot. Dość naturalnie przychodzi to twojej
przyszłej żonie.
Tego byłem
doskonale świadomy.
- A gdzie
byłyście cały ten czas?
- Och, tu i
tam. Nie martw się. Dobrze się nią zajęłam. I byłam miła, jak to określasz. W każdym razie dla niej.
Bliss
roześmiała się i cokolwiek mnie omijało, to musiała być to długa historia.
Chciałem ją usłyszeć… później. Teraz miałem jakieś tysiąc rzeczy do wyrzucenia
z siebie i wszystko co chciałem powiedzieć miałem idealnie ułożone w głowie.
Musiałem to powiedzieć, zanim wszystko rozwali się jak domek z kart.
- Cieszę
się, że dobrze się bawiłyście, ale mogę ją ukraść na trochę?
- Jak
najbardziej – odparła mama. – Bierz.
Trzymałem
rękę Bliss, jak wspinaliśmy się po schodach do mojego pokoju. Potrząsnąłem
głową, chichocząc. – Niewiarygodne. Jak to zrobiłaś?
Bliss
odpowiedziała śmiertelnie poważnie. – Przewróciłam pięć półek odzieży w jakimś
ekskluzywnym butiku, do którego mnie zabrała. Serio, to było okropne.
Najdroższe domino w historia świata.
Wybuchłem
śmiechem.
- Tak
zareagowała również twoja matka – powiedziała. – Przedtem była uprzejma, ale
potem było tak jakby coś w niej pstryknęło. Miałyśmy ubaw.
To był
dobry znak. Świetny znak. Może będzie chciała
być w Londynie.
- Moją
matkę interesuje tylko praca. Dzisiaj miała pewnie najwięcej zabawy od lat.
- Dla mnie
też to było dobre – powiedziała. – Posłuchaj, ja…
- Muszę o
czymś z tobą porozmawiać – powiedziałem.
- Och. –
Zmarszczyła brwi. – Oczywiście. Mów.
Posadziłem
ją na brzegu łóżka i z przyzwyczajenia spojrzałem na jej brzuch. Sądzę, że w
ciągu dwóch dni patrzyłem więcej razy na jej brzuch niż w ciągu całego związku.
- Zrobiłem
coś dzisiaj. Coś lekko szalonego.
- Okej –
odparła niepewnie, zaciskając pięści na kolanach.
Wypuściłem
oddech.
- Odbyłem
rozmowę w sprawie pracy.
- Ty co?
- Wiem, wiem. – Przemierzałem dywan leżący przed
nią. – Wiem, że to znienacka, ale stary szef rozmawiał o tym ze mną na
przyjęciu. Nie myślałem o tym do wczoraj, ale to rozwiązuje nasze problemy.
Pieniądze są wielkie i zapłacą nam za przeniesienie. Będziemy mieli
ubezpieczenie zdrowotne, które opłaci poród. Będziemy w stanie zapewnić sobie
mieszkanie w naprawdę bezpiecznej części miasta z dobrymi szkołami. Możesz
chodzić tutaj na przesłuchania i nie będziesz musiała martwić się innymi
pracami.
- Odbyłeś
rozmowę o pracę w Londynie, nic mi o tym nie mówiąc?
- Nie
zaakceptowałem jej.
- Lepiej do
diabła, żebyś jej nie zaakceptował.
Kompletnie
to zawalałem. Zmusiłem się do zatrzymania i kucnąłem przed nią.
- Wiem, że
to wiele. Proszę cię tylko, abyś o tym pomyślała, o tym ile może rozwiązać się
problemów.
- A co z
problemami, które stworzy? Już mam zapisane przedstawienie na jesień.
- I tak
będziesz musiała zrezygnować z tego przedstawienia, jeśli jesteś w ciąży. Wtedy
będzie już ci widać.
Wstała i
teraz to ona zaczęła chodzić w tę i z powrotem.
- Nawet
jeszcze nie wiemy czy jesteśmy w
ciąży. Chcesz wyrwać całe nasze życie przez możliwość?
Złapałem ją
za łokcie, mówiąc. – Nie. Oczywiście, że nie. Możemy poczekać z odpowiedzią do
następnego tygodnia, aż będziemy wiedzieć na pewno. Ale nawet jeżeli nie jesteś
w ciąży, Bliss, to pewnego dnia możesz być. Ta praca jest rzadką okazją.
Większość ludzi musi przez wiele lat pracować, żeby dostać taki rodzaj pracy.
- A jaki to
rodzaj pracy?
- Co masz
na myśli?
Chwyciła
mnie za barki, jakby chciała mną potrząsnąć. – Co będziesz robił? Kochasz
teatr. Powiedziałeś, że dzięki niemu dorosłeś. On doprowadził cię do mnie.
Zamierzasz to zostawić dla czego? Dla pracy za biurkiem?
- Kocham ciebie, bardziej niż kiedykolwiek
kochałem aktorstwo.
Wyciągnęła
łokcie z mojego uchwytu i wyrzuciła ręce do góry.
- Co to ma
wspólnego z nami?
- Bliss,
robię to dla ciebie. Dla nas.
- No to
przestań.
Potrząsnąłem
głową. – Co?
- Słyszałeś
mnie. Przestań. Nie prosiłam cię,
żebyś coś takiego robił.
- Nie
musisz prosić. – Przejechałem kciukami po jej szczęce. – Myślę po prostu, że
pora jest na trochę realizmu. Głupstwem byłoby nie przyjąć tej pracy.
- W tej
chwili słyszę wiele głupich rzeczy.
Okej. Więc
nie była zachwycona myślą mieszkania w Londynie.
- Niech to
szlag, Bliss. Potrzebujemy tego. Staram się dorosnąć, dostać prawdziwą pracę i
zachowywać się w tym wszystkim dorośle.
- Bycie
dorosłym nie oznacza, że wszystko w sobie zmieniasz. Byłeś już dorosłym bez tej
luksusowej pracy i pieniędzy.
- Ale teraz
mogę być dorosłym, który może ci to zapewnić.
- Już
zapewniłeś mi wszystko, czego potrzebuję. Powiedziałeś, że potrzebujemy dawki
realizmu?
- Tak.
Potrzebujemy.
Teraz to widziałem.
-
Powiedziałeś mi niemal to samo w noc, kiedy się poznaliśmy, w noc, gdy się
całowaliśmy. Mówiliśmy o teatrze, o Szekspirze.
- Bliss…
- Nigdy nie
zatrzymałabym się przy tym stoliku, gdybyś nie czytał tej sztuki. Spotkalibyśmy
się pierwszy raz jako nauczyciel i studentka, i nic nie wydarzyłoby się między
nami. Być może nie zakochalibyśmy się w sobie, gdybyś nie był asystentem
reżysera we Fedrze. Oświadczyłeś mi
się na scenie, Garrick. Nasze całe życie jest teatrem. Miłość, którą mamy jest dzięki teatrowi. Wiążę wszystkie nasze
najlepsze chwile ze sztuką. Gdybyśmy myśleli przy naszym spotkaniu o tym co
było bezpieczne czy mądre, to dzisiaj byśmy ze sobą nie byli. Zawsze będziesz
człowiekiem, który zachęcił mnie do podążania za moimi marzeniami, człowiekiem,
który nauczył mnie jak podejmować śmiałe decyzje i podążyć za tym, czego
pragnęłam. Mówiłeś, że nie jesteś jak swój ojciec. To on powinien być tym, kogo
główną troską są pieniądze.
- Pieniądze
to tylko środek do celu. Ty i dziecko jesteście moim priorytetem.
- Jeżeli
naprawdę chcesz coś dla mnie zrobić, to odrzucisz tę pracę.
- Bliss, po
prostu o tym pomyśl.
- Myślę o
tym. Myślę o tym jak zakochałam się w mężczyźnie, który powiedział klasie
pełnej seniorów, że najtrudniejszą rzeczą w życiu nie jest łapanie roli czy
posiadanie dość pieniędzy. To podtrzymywanie swojego ducha i pamiętanie,
dlaczego w ogóle wybraliśmy teatr. Więc posłuchaj własnej rady, Garrick. Mogłeś
mieć takie życie wiele lat temu, ale go nie chciałeś. Chciałeś czegoś innego.
Czegoś lepszego. Albo chcesz nadal tego innego życia, tego życia ze mną. Albo
nie chcesz. Ale odejdę, zanim pozwolę ci zniszczyć twoje własne marzenie.
Cisza
grzmiała w moich uszach. Serce szalało w klatce piersiowej i czułem się jakby
moje żebra miały się złamać, jeżeli biłoby jeszcze mocniej. Nie mogłem jej stracić. Pragnąłem jej
bardziej niż cokolwiek innego. Zepchnęła na drugi plan każde marzenie, każde
pragnienie, każde zwątpienie.
- Bliss…
- Mówię
poważnie, Garrick. Doceniam to co robisz i to rozumiem. Kocham cię za to, że
jesteś w stanie to zrobić, ale nie warto. Nie, jeżeli przestaniesz być sobą.
Wzięła moją
rękę i przycisnęła do jej brzucha. – Gdybyśmy mieli dziecko, a on przyszedłby
do ciebie z czymś podobnym, to powiedziałbyś mu, żeby wziął pieniądze, żeby
wziął pracę, która nic nie znaczyła? Po co w ogóle pytam, wiem, co byś
powiedział. Powiedziałbyś mu, żeby robił to co kochał, to co sprawiało, że czuł
się żywszy. Życie jest za krótkie, żeby marnować je w jakikolwiek inny sposób.
Miała
rację.
Szlag. Miała
rację.
Rozluźnił
się węzeł w moim brzuchu i wypuściłem ciężki oddech.
- Jak to
jest, że znasz mnie lepiej niż ja sam siebie?
- Bo cię
kocham.
Moje serce
przyśpieszyło i siła każdego bicia przyciągała mnie bliżej do niej. Za każdym
razem, gdy wymawiała te słowa… za każdym
razem czułem się jakby to był pierwszy raz. Otuliłem ją ramionami i
przyciągnąłem do siebie tak, że jej stopy wisiały nad podłogą. Ucałowałem bok
jej szczęki i odwzajemniłem słowa.
- Ale jeśli
jesteśmy w ciąży… jest mnóstwo rzeczy, które będziemy musieli pokonać. Trudno
będzie z naszym stylem życia.
Przeczesała
palcami moje włosy, mówiąc. – Twoja matka zabrała mnie do swojej przyjaciółki
lekarki.
Spotkałem
jej wzrok i postawiłem ją z powrotem na ziemi. – Powiedziałaś mojej matce?
Wzruszyła
ramionami. – Ta kobieta potrafi wyciągać ze mnie sekrety.
- I?
- I nie
jestem w ciąży.
Przełknąłem
ślinę, mój żołądek przekręcał się od kombinacji uczuć zbyt ogromnych, bym mógł
je zidentyfikować.
- Nie
jesteś?
Pokręciła
głową. – Lekarka powiedziała, iż sądzi, że to po prostu stres pomieszał mój
cykl. Zapewne połączenie całej roboty i myślenia o poznaniu twojej rodziny.
Rytm mojego
serca był wolny, ale głośny w moich uszach.
- Więc…
więc nie musimy się niczym martwić.
- Nie
teraz, nie.
Za cholerę
nie potrafiłem stwierdzić czy czułem rozczarowanie, czy ulgę. Nie w sprawie
dziecka. Jednak w sprawie pracy… czułem się jakbym był o stokroć bardziej
lekki.
- W
porządku? – zapytała.
Pocałowałem
ją w czoło, potem czubek nosa, a na końcu usta. Przejąłem spokój z jej ciepłej
skóry, wciągnąłem w płuca jej bliskość. – Tak. Bardziej niż w porządku –
odparłem.
Skinęła
głową. Wyraz jej twarzy był tak trudny do odczytania i miałem przeczucie, że
czuła się tak zdezorientowana jak ja.
- Garrick?
Jeszcze jedno pytanie.
- Pytaj.
Jej uśmiech
się powiększył, wspaniały i piękny. Całe jej zdezorientowanie zniknęło.
- Ożenisz
się ze mną?
Pół tuzina
odpowiedzi przetoczyło się przez moją głowę, od prostych po złośliwe. Ale tylko
jedna rzecz będzie o mnie zawsze prawdziwa. Wołałem działanie od słów.
Zatem
przyciągnąłem ją do siebie i odpowiedziałem tak dokładnie jak potrafiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz