18.3.14

Keeping Her - rozdział jedenasty

Garrick
- Dziękuję, że znalazł dziś pan dla mnie czas, panie Woods. Naprawdę doceniam pana czas. – Wstał zza swojego masywnego czarnego biurka i podszedł, żeby się ze mną spotkać.
- Nonsens. Wszystko dla Taylorów. Cieszę się, że postanowiłeś raz jeszcze się zastanowić. Zadzwonisz do mnie po rozmowie z narzeczoną?
- Tak, sir. Dziś wieczorem z nią porozmawiam.
- Fantastycznie. Myślę, że to będzie naprawdę dobre małżeństwo, Garricku.
- Dziękuję, sir. Jutro do pana zadzwonię.
Węzeł siedział ciężko w moim brzuchu, kiedy wszedłem do windy i zjechałem trzydzieści siedem pięter do holu. Zaczął się wczoraj, gdy zadzwoniłem, aby ustalić rozmowę i teraz wydawało się, że zajął cały mój tułów. Może tak naprawdę zaczęło się już na Eye. Albo kiedy Bliss zrobiła pierwszy test, który był negatywny. Niemal odwołałem spotkanie, ale instrukcje na pudełku testu ciążowego sugerowały robienie wielu testów, więc wyszedłem po następny.
Ten był pozytywny.
Bliss zrobiła tego ranka jeszcze dwa, oba negatywne i ostatecznie postanowiliśmy, że zbyt wcześnie robiliśmy testy. Nie była pewna ile dokładnie dni była spóźniona, ale przypuszczała, że tylko kilka i wszystko co wyczytaliśmy w internecie sugerowało testowanie po tygodniu.
Więc zdecydowaliśmy się zaczekać.
Ale to czy była w ciąży czy nie, nie zmieniało faktów.
Miała zostać moją żoną. Nie mieliśmy na dziecko więcej pieniędzy niż mieliśmy na duży ślub czy miesiąc miodowy. Żadne z nas nie miało ubezpieczenia zdrowotnego.
Kochałem aktorstwo, ale w jaki sposób różniłem się od mojego ojca, jeżeli wybierałem granie ponad utrzymywaniem mojej rodziny?
Kiedy Bliss spotkała się ze mną na tamtej pustej scenie po przedstawieniu Dumy i Uprzedzenia, a ja opadłem na jedno kolano, wszystko się zmieniło. Musiała być moim priorytetem. Moją pracą było zaopiekowanie się nią, a jeśli oznaczało to podjęcie pracy w Londynie, która dawała więcej pieniędzy, to właśnie to zrobię. Faktycznie była to praca w świecie ojca, świecie, którego nigdy nie chciałem zostać częścią, lecz wiedziałem, że wzięcie tej pracy uczyni mnie innym od ojca, niezależnie od tego jak podobni wydawaliśmy się od zewnątrz.
Londyn miał nawet lepszą scenę teatralną od Filadelfii, więc Bliss mogłaby kontynuować pracę tutaj, a ja będę zarabiał wystarczająco, żeby nie musiała brać drugiej pracy, mogłaby chodzić tylko na przesłuchania. I ja… widywałbym ją na scenie, a to by mi wystarczało. Odkryłem mój talent do teatru, bo udawanie przychodziło mi naturalnie. To był mój sposób dorastania. Ale zakochałem się w teatrze, kiedy odkryłem, że był to jedyny rodzaj udawania, który również mówił prawdę. Bolałoby pozostawienie tego za sobą, tego uczucia, że byłem częścią czegoś większego, czegoś wspanialszego.
Będę musiał po prostu nauczyć się jak znaleźć te same uczucie na widowni.
Poza tym… pobranie się z Bliss, założenie rodziny – to było czymś większym.
Spółka opłaci naszą przeprowadzkę i ubezpieczenie zdrowotne. Dziecko czy nie… to miało sens. Tak należało zrobić. Mądrze.
Powtarzałem w głowie wszystkie moje powody, kiedy metro jeździło w tę i z powrotem na torach w mojej drodze powrotnej do Kensington. Bliss była na lunchu z mamą, ale powinniśmy wracać do domu w tym samym czasie. Musiałem mieć ułożone wszystkie myśli, kiedy jej powiem.
Nie wiedziałem jak zareaguje na pomysł opuszczenia Stanów. Wydawała się naprawdę podekscytowana przyleceniem do Londynu, ale wizyta a mieszkanie to były dwie różne rzeczy. Ale pomimo wolnego startu, naprawdę sobie tutaj radziła. Było to prawie gładkie przejście, naprawdę. Nawet lepsze niż miałem nadzieję.
Wszystko będzie dobrze. Przez to będzie wszystko w porządku. Bliss przestanie martwić się ciążą, ponieważ ta praca wszystkim się zaopiekuje. A po paru latach w tej pracy, prawdopodobnie będę mógł znaleźć porównywalną w Stanach, jeżeli będzie chciała wrócić.
Wróciłem do domu rodziców przed mamą i Bliss, i zaskakująco spotkałem ojca w drzwiach.
- O, Garrick, cieszę się, że cię złapałem. Wpadłem po parę rzeczy na lunch. Jak poszła rozmowa?
Oczywiście, że wiedział. Nikomu nie mówiłem, ale musiał dowiedzieć się od pana Woodsa.
- Dobrze poszła. Dzisiaj porozmawiam o tym z Bliss.
Skinął głową, wyciągając z kieszeni BlackBerry, gdy zawibrowała.
- Świetnie. – Zaczął pisać wiadomość i dodał z opuszczoną głową. – Podejmujesz właściwą decyzję, Garrick. Mądrą.
Węzeł w moim brzuchu zacisnął się jeszcze mocniej, kiedy dosłownie wyjął te słowa z mojej głowy.
Nie byłem jak mój ojciec. Byliśmy inni. To było inne.
Wyszedł po ostatnim komentarzu, że to było właściwe, a ja miałem dla siebie ogromny, pusty dom na zapełnienie go myślami.
Przemierzałem, siedziałem i stresowałem się w niemal każdym pokoju w domu do czasu, gdy Bliss wróciła do domu. Było to kilka godzin po tym jak się ich spodziewałem, a ja byłem w jadalni, bębniąc palcami w długi stół, gdy otworzyły się drzwi wejściowe i usłyszałem śmiech.
- Widziałaś jej minę? Nie śmiałam się tak mocno od… cóż, zapewne dekad.
- Myślałam, że mnie zamorduje tam w sklepie.
- Myślałam, że stracę ze śmiechu płuco. Nie wiesz jak bardzo nie znoszę tej kobiety.
Wszedłem do hallu, gdzie Bliss i moja matka uśmiechały się jak najstarsze przyjaciółki.
- Co robiłyście cały dzień? – zapytałem.
Mama machnęła ręką. – Popełniłyśmy trochę psot. Dość naturalnie przychodzi to twojej przyszłej żonie.
Tego byłem doskonale świadomy.
- A gdzie byłyście cały ten czas?
- Och, tu i tam. Nie martw się. Dobrze się nią zajęłam. I byłam miła, jak to określasz. W każdym razie dla niej.
Bliss roześmiała się i cokolwiek mnie omijało, to musiała być to długa historia. Chciałem ją usłyszeć… później. Teraz miałem jakieś tysiąc rzeczy do wyrzucenia z siebie i wszystko co chciałem powiedzieć miałem idealnie ułożone w głowie. Musiałem to powiedzieć, zanim wszystko rozwali się jak domek z kart.
- Cieszę się, że dobrze się bawiłyście, ale mogę ją ukraść na trochę?
- Jak najbardziej – odparła mama. – Bierz.
Trzymałem rękę Bliss, jak wspinaliśmy się po schodach do mojego pokoju. Potrząsnąłem głową, chichocząc. – Niewiarygodne. Jak to zrobiłaś?
Bliss odpowiedziała śmiertelnie poważnie. – Przewróciłam pięć półek odzieży w jakimś ekskluzywnym butiku, do którego mnie zabrała. Serio, to było okropne. Najdroższe domino w historia świata.
Wybuchłem śmiechem.
- Tak zareagowała również twoja matka – powiedziała. – Przedtem była uprzejma, ale potem było tak jakby coś w niej pstryknęło. Miałyśmy ubaw.
To był dobry znak. Świetny znak. Może będzie chciała być w Londynie.
- Moją matkę interesuje tylko praca. Dzisiaj miała pewnie najwięcej zabawy od lat.
- Dla mnie też to było dobre – powiedziała. – Posłuchaj, ja…
- Muszę o czymś z tobą porozmawiać – powiedziałem.
- Och. – Zmarszczyła brwi. – Oczywiście. Mów.
Posadziłem ją na brzegu łóżka i z przyzwyczajenia spojrzałem na jej brzuch. Sądzę, że w ciągu dwóch dni patrzyłem więcej razy na jej brzuch niż w ciągu całego związku.
- Zrobiłem coś dzisiaj. Coś lekko szalonego.
- Okej – odparła niepewnie, zaciskając pięści na kolanach.
Wypuściłem oddech.
- Odbyłem rozmowę w sprawie pracy.
- Ty co?
- Wiem, wiem. – Przemierzałem dywan leżący przed nią. – Wiem, że to znienacka, ale stary szef rozmawiał o tym ze mną na przyjęciu. Nie myślałem o tym do wczoraj, ale to rozwiązuje nasze problemy. Pieniądze są wielkie i zapłacą nam za przeniesienie. Będziemy mieli ubezpieczenie zdrowotne, które opłaci poród. Będziemy w stanie zapewnić sobie mieszkanie w naprawdę bezpiecznej części miasta z dobrymi szkołami. Możesz chodzić tutaj na przesłuchania i nie będziesz musiała martwić się innymi pracami.
- Odbyłeś rozmowę o pracę w Londynie, nic mi o tym nie mówiąc?
- Nie zaakceptowałem jej.
- Lepiej do diabła, żebyś jej nie zaakceptował.
Kompletnie to zawalałem. Zmusiłem się do zatrzymania i kucnąłem przed nią.
- Wiem, że to wiele. Proszę cię tylko, abyś o tym pomyślała, o tym ile może rozwiązać się problemów.
- A co z problemami, które stworzy? Już mam zapisane przedstawienie na jesień.
- I tak będziesz musiała zrezygnować z tego przedstawienia, jeśli jesteś w ciąży. Wtedy będzie już ci widać.
Wstała i teraz to ona zaczęła chodzić w tę i z powrotem.
- Nawet jeszcze nie wiemy czy jesteśmy w ciąży. Chcesz wyrwać całe nasze życie przez możliwość?
Złapałem ją za łokcie, mówiąc. – Nie. Oczywiście, że nie. Możemy poczekać z odpowiedzią do następnego tygodnia, aż będziemy wiedzieć na pewno. Ale nawet jeżeli nie jesteś w ciąży, Bliss, to pewnego dnia możesz być. Ta praca jest rzadką okazją. Większość ludzi musi przez wiele lat pracować, żeby dostać taki rodzaj pracy.
- A jaki to rodzaj pracy?
- Co masz na myśli?
Chwyciła mnie za barki, jakby chciała mną potrząsnąć. – Co będziesz robił? Kochasz teatr. Powiedziałeś, że dzięki niemu dorosłeś. On doprowadził cię do mnie. Zamierzasz to zostawić dla czego? Dla pracy za biurkiem?
- Kocham ciebie, bardziej niż kiedykolwiek kochałem aktorstwo.
Wyciągnęła łokcie z mojego uchwytu i wyrzuciła ręce do góry.
- Co to ma wspólnego z nami?
- Bliss, robię to dla ciebie. Dla nas.
- No to przestań.
Potrząsnąłem głową. – Co?
- Słyszałeś mnie. Przestań. Nie prosiłam cię, żebyś coś takiego robił.
- Nie musisz prosić. – Przejechałem kciukami po jej szczęce. – Myślę po prostu, że pora jest na trochę realizmu. Głupstwem byłoby nie przyjąć tej pracy.
- W tej chwili słyszę wiele głupich rzeczy.
Okej. Więc nie była zachwycona myślą mieszkania w Londynie.
- Niech to szlag, Bliss. Potrzebujemy tego. Staram się dorosnąć, dostać prawdziwą pracę i zachowywać się w tym wszystkim dorośle.
- Bycie dorosłym nie oznacza, że wszystko w sobie zmieniasz. Byłeś już dorosłym bez tej luksusowej pracy i pieniędzy.
- Ale teraz mogę być dorosłym, który może ci to zapewnić.
- Już zapewniłeś mi wszystko, czego potrzebuję. Powiedziałeś, że potrzebujemy dawki realizmu?
- Tak. Potrzebujemy.
Teraz to widziałem.
- Powiedziałeś mi niemal to samo w noc, kiedy się poznaliśmy, w noc, gdy się całowaliśmy. Mówiliśmy o teatrze, o Szekspirze.
- Bliss…
- Nigdy nie zatrzymałabym się przy tym stoliku, gdybyś nie czytał tej sztuki. Spotkalibyśmy się pierwszy raz jako nauczyciel i studentka, i nic nie wydarzyłoby się między nami. Być może nie zakochalibyśmy się w sobie, gdybyś nie był asystentem reżysera we Fedrze. Oświadczyłeś mi się na scenie, Garrick. Nasze całe życie jest teatrem. Miłość, którą mamy jest dzięki teatrowi. Wiążę wszystkie nasze najlepsze chwile ze sztuką. Gdybyśmy myśleli przy naszym spotkaniu o tym co było bezpieczne czy mądre, to dzisiaj byśmy ze sobą nie byli. Zawsze będziesz człowiekiem, który zachęcił mnie do podążania za moimi marzeniami, człowiekiem, który nauczył mnie jak podejmować śmiałe decyzje i podążyć za tym, czego pragnęłam. Mówiłeś, że nie jesteś jak swój ojciec. To on powinien być tym, kogo główną troską są pieniądze.
- Pieniądze to tylko środek do celu. Ty i dziecko jesteście moim priorytetem.
- Jeżeli naprawdę chcesz coś dla mnie zrobić, to odrzucisz tę pracę.
- Bliss, po prostu o tym pomyśl.
- Myślę o tym. Myślę o tym jak zakochałam się w mężczyźnie, który powiedział klasie pełnej seniorów, że najtrudniejszą rzeczą w życiu nie jest łapanie roli czy posiadanie dość pieniędzy. To podtrzymywanie swojego ducha i pamiętanie, dlaczego w ogóle wybraliśmy teatr. Więc posłuchaj własnej rady, Garrick. Mogłeś mieć takie życie wiele lat temu, ale go nie chciałeś. Chciałeś czegoś innego. Czegoś lepszego. Albo chcesz nadal tego innego życia, tego życia ze mną. Albo nie chcesz. Ale odejdę, zanim pozwolę ci zniszczyć twoje własne marzenie.
Cisza grzmiała w moich uszach. Serce szalało w klatce piersiowej i czułem się jakby moje żebra miały się złamać, jeżeli biłoby jeszcze mocniej. Nie mogłem jej stracić. Pragnąłem jej bardziej niż cokolwiek innego. Zepchnęła na drugi plan każde marzenie, każde pragnienie, każde zwątpienie.
- Bliss…
- Mówię poważnie, Garrick. Doceniam to co robisz i to rozumiem. Kocham cię za to, że jesteś w stanie to zrobić, ale nie warto. Nie, jeżeli przestaniesz być sobą.
Wzięła moją rękę i przycisnęła do jej brzucha. – Gdybyśmy mieli dziecko, a on przyszedłby do ciebie z czymś podobnym, to powiedziałbyś mu, żeby wziął pieniądze, żeby wziął pracę, która nic nie znaczyła? Po co w ogóle pytam, wiem, co byś powiedział. Powiedziałbyś mu, żeby robił to co kochał, to co sprawiało, że czuł się żywszy. Życie jest za krótkie, żeby marnować je w jakikolwiek inny sposób.
Miała rację.
Szlag. Miała rację.
Rozluźnił się węzeł w moim brzuchu i wypuściłem ciężki oddech.
- Jak to jest, że znasz mnie lepiej niż ja sam siebie?
- Bo cię kocham.
Moje serce przyśpieszyło i siła każdego bicia przyciągała mnie bliżej do niej. Za każdym razem, gdy wymawiała te słowa… za każdym razem czułem się jakby to był pierwszy raz. Otuliłem ją ramionami i przyciągnąłem do siebie tak, że jej stopy wisiały nad podłogą. Ucałowałem bok jej szczęki i odwzajemniłem słowa.
- Ale jeśli jesteśmy w ciąży… jest mnóstwo rzeczy, które będziemy musieli pokonać. Trudno będzie z naszym stylem życia.
Przeczesała palcami moje włosy, mówiąc. – Twoja matka zabrała mnie do swojej przyjaciółki lekarki.
Spotkałem jej wzrok i postawiłem ją z powrotem na ziemi. – Powiedziałaś mojej matce?
Wzruszyła ramionami. – Ta kobieta potrafi wyciągać ze mnie sekrety.
- I?
- I nie jestem w ciąży.
Przełknąłem ślinę, mój żołądek przekręcał się od kombinacji uczuć zbyt ogromnych, bym mógł je zidentyfikować.
- Nie jesteś?
Pokręciła głową. – Lekarka powiedziała, iż sądzi, że to po prostu stres pomieszał mój cykl. Zapewne połączenie całej roboty i myślenia o poznaniu twojej rodziny.
Rytm mojego serca był wolny, ale głośny w moich uszach.
- Więc… więc nie musimy się niczym martwić.
- Nie teraz, nie.
Za cholerę nie potrafiłem stwierdzić czy czułem rozczarowanie, czy ulgę. Nie w sprawie dziecka. Jednak w sprawie pracy… czułem się jakbym był o stokroć bardziej lekki.
- W porządku? – zapytała.
Pocałowałem ją w czoło, potem czubek nosa, a na końcu usta. Przejąłem spokój z jej ciepłej skóry, wciągnąłem w płuca jej bliskość. – Tak. Bardziej niż w porządku – odparłem.
Skinęła głową. Wyraz jej twarzy był tak trudny do odczytania i miałem przeczucie, że czuła się tak zdezorientowana jak ja.
- Garrick? Jeszcze jedno pytanie.
- Pytaj.
Jej uśmiech się powiększył, wspaniały i piękny. Całe jej zdezorientowanie zniknęło.
- Ożenisz się ze mną?
Pół tuzina odpowiedzi przetoczyło się przez moją głowę, od prostych po złośliwe. Ale tylko jedna rzecz będzie o mnie zawsze prawdziwa. Wołałem działanie od słów.

Zatem przyciągnąłem ją do siebie i odpowiedziałem tak dokładnie jak potrafiłem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz