Nie potrafiłam stwierdzić czy
pieczenie w mojej klatce piersiowej bierze się z pociemniałego spojrzenia
Garricka, czy wspomnienia mojego pierwszego drinka Jacka i Coli, którego
właśnie wypiłam duszkiem jakby była to woda.
Kelner przybył na skinięcie Garricka,
a ja wykorzystałam chwilę na bezgłośną mowę podnoszącą na duchu, kiedy on
zamawiał sobie drinka.
- Bliss? – zawołał Garrick.
Jego głos wywołał we mnie dreszcze.
Spojrzałam na niego, potem na
kelnera, który był Chłopakiem Barmanem z wcześniej. Otworzyłam usta, aby
poprosić o kolejnego Jacka i Colę, ale Chłopak Barman zatrzymał mnie, kładąc
dłoń na moim barku. – Pamiętam – Jack i Cola, prawda?
Potaknęłam, a on puścił mi oko i
uśmiechnął się. Przez moment zastanawiałam się skąd on znał moje zamówienie.
Byłam dosyć pewna, że ostatnim razem obsłużyła mnie barmanka. On wciąż
uśmiechał się do mnie, więc zmusiłam się do mówienia. – Dzięki, um…
- Brandon – dokończył.
- Dzięki, Brandon.
Zerknął na Garricka, a potem skupił
się z powrotem na mnie.
- Mam powiedzieć twojej przyjaciółce
na przodzie, że zaraz wrócisz?
- Och, um, pewnie, tak myślę.
Uśmiechnął się w odpowiedzi i stał
chwilę patrząc na mnie zanim wrócił do baru. Wiedziałam, że muszę znowu
spojrzeć na Garricka, ale bałam się, że roztopię się do kałuży pobudzenia i
niezręczności, jeśli spotkam jego wspaniałe oczy.
Powiedział: - Wiesz, czasami
zastanawiam się czy Desdemona była tak niewinna. Może wiedziała, jaki miała
efekt na facetach i lubiła wzbudzać ich zazdrość.
Wtedy spojrzałam mu w oczy, a one
były zmrużone, przyglądając mi się.
Przełknęłam swoje nerwy i
odwzajemniłam jego spojrzenie.
- Albo może była tylko onieśmielona
intensywnością Otella i nie wiedziała jak z nim rozmawiać. Przecież komunikacja
jest kluczowa.
- Komunikacja, co?
- Rozwiązałaby dużo ich problemów.
- W takim razie postaram się być tak
zrozumiały, jak to możliwe. – Podniósł swoje krzesło i umieścił je parę
centymetrów od mojego. Usiadł obok mnie i powiedział: - Wolałbym, żebyś nie
wracała do swojej przyjaciółki. Zostań tutaj ze mną.
Przełknij ślinę, Bliss. Powiedziałam sobie, musisz
przełknąć ślinę, bo możesz zacząć się ślinić.
- Cóż, moja przyjaciółka czeka. Co
będziemy robić, jeśli zostanę?
Wyciągnął rękę i przerzucił moje
włosy przez ramię. Jego dłoń przesunęła się po szyi, zatrzymując się na tętnie,
które chyba szalało.
- Możemy rozmawiać o Szekspirze.
Możemy rozmawiać o czymkolwiek zechcesz. Choć nie mogę obiecać, że nie będę
rozpraszany twoją śliczną szyją. – Palcami przeciągnął po mojej szczęce, aż
dosięgły brody, którą lekko pociągnął do przodu naciskiem palca wskazującego. –
Albo twoimi ustami. Czy tymi oczami. Mogę uwieść cię historyjkami o moim życiu,
jak Otello Desdemonę.
Byłam już wystarczająco uwiedziona.
Moja odpowiedź była żenująco zachrypnięta: - Wolałabym nie porównywać naszego
wieczoru z parą, która skończyła z morderstwem/samobójstwem.
Uśmiechnął się szeroko, opuszczając
palec z mojej brody. Skóra piekła w miejscu, gdzie mnie dotknął i musiałam się powstrzymać od
nachylenia się do przodu w stronę jego dotyku.
- Właśnie. Nie obchodzi mnie, co
będziemy robić, jeśli tylko zostaniesz.
- Okej. – Byłam dumna, że zdołałam
wydusić spokojną odpowiedź zamiast Dobry
Boże, tak, zrobię o cokolwiek poprosisz która obecnie przepływała przez
moją głowę.
- Może powinienem zatrzaskiwać moje
mieszkanie częściej.
Tak naprawdę wolałabym, żebyśmy
zatrzasnęli się w środku.
Moje kieszeń zaczęła wibrować i
pośpieszyłam żeby odebrać telefon zanim nadszedł mój żenujący dzwonek boys
bandu.
- Tak?
- Zapadłaś się czy co?
To była Kelsey.
- Nie, Kelsey. Posłuchaj, może po
prostu wróć do domu beze mnie.
Oczy Garricka pociemniały, a we mnie
zamarł oddech, jak jego wzrok opadł do moich ust.
- Nie wymigasz się z tego, Bliss.
Dzisiaj dasz się przelecieć, nawet jeśli sama mam to zrobić.
Boże, mogłaby być jeszcze
głośniejsza? Myślałam, że Garrick musiał to usłyszeć, lecz jego spojrzenie nie
opuściło moich warg.
- To nie będzie potrzebne, Kels.
Próbowałam wymyśleć tajny sposób na
powiedzenie jej, że już znalazłam swojego faceta, kiedy usłyszałam wciągnięcie
powietrza, a potem - O. MÓJ. BOŻE.
Zerknęłam przez ramię Garricka w
porę, żeby zobaczyć poszerzający się uśmiech Kelsey i jej prymitywny gest ręki.
- Ta, dobra, więc pogadam z tobą
później, Kels?
- Zdecydowanie ze mną pogadasz.
Zadzwonisz i opowiesz mi każdy bardzo atrakcyjny szczegół.
- Zobaczymy.
- Lepiej zrób dzisiejszego wieczoru
wiele widzenia, kochanie. Oczekuję, że twoje oczy będą szeroko otwarte po tym
spotkaniu.
Rozłączyłam się bez odpowiedzi.
- Twoja przyjaciółka? – zapytał.
Skinęłam głową, bo jego spojrzenie
obecnie gotowało moją krew. Nigdy w życiu nie czułam się tak podniecona przez
kogoś, kto nawet mnie nie dotykał. Seks spływał z tego mężczyzny w falach, a ja
byłam zaskoczona widząc jak zainteresowana jestem nauczeniem się jak pływać.
- Zostajesz?
Znowu potaknęłam, każdy mięsień w
moim ciele naprężył się. Jeśli on mnie za niedługo nie pocałuje, to wybuchnę.
Kiedy już myślałam, że to zrobi, Chłopak Barman wrócił z naszymi drinkami.
Przyszedł z uśmiechem, który zniknął widząc jak blisko Garrick i ja byliśmy.
- Przepraszam, że zajęło to tak
długo. Jesteśmy zapchani z przodu.
Złapałam się tego rozproszenia uwagi.
- Żaden problem, Brandon.
- Jasne. Potrzebujesz jeszcze czegoś?
- Nie, nic.
Spojrzenie Brandona pomknęło do
Garricka, a potem nachylił się do mnie trochę bliżej.
- Jesteś pewna?
- Jesteśmy pewni – wtrącił szorstko
Garrick, podając mu parę banknotów. – Zatrzymaj resztę.
Brandon sprawdził jeszcze jedną parę,
która była parę stolików dalej, a potem znowu odszedł do przodu baru. Kiedy był
zbyt daleko, aby usłyszeć, odwróciłam się do Garricka. Zauważyłam, że jego
ramię jakoś znalazło się na moim krześle.
- Jesteś zazdrosnym typem, Garrick?
- Nie bardzo.
Uniosłam brew, a on uśmiechnął się
niespeszony.
Powiedział: - Może ta dyskusja o
Otello troszeczkę mnie zdenerwowała.
- Więc pogadajmy o czymś innym. O
której godzinie ślusarz powiedział, że będzie w twoim mieszkaniu?
Spojrzał krótko na swój zegarek, a ja
wykorzystałam szansę, żeby przyjrzeć się niewiarygodnej budowie jego ramion. –
Powinien być tam za niedługo.
- Nie powinieneś iść i na niego
poczekać? – Trudno było dokładnie określić, czego chciałam w tej chwili. Z
pewnością go lubiłam i z pewnością chciałam, żeby mnie pocałował, ale byłam
przyzwyczajona do sabotowania rzeczy tak, aby nie zaszły za daleko. Zawsze
szukałam wyjścia.
- Próbujesz się mnie pozbyć?
Wciągnęłam wdech. Żadnego wycofywania
się. Żadnego wyjścia, nie tym razem. Zagryzłam wargę, podnosząc na niego wzrok.
Miałam nadzieję, że nie mógł wyczytać strachu przepływającego pod moją maską
pewności siebie. Powiedziałam: - Chyba my
możemy iść i na niego poczekać.
Raz jeszcze spojrzał na moje usta.
Marzyłam… marzyłam, żeby mnie pocałował.
- O wiele lepiej.
Wstał i podał mi ramię. – Moja pani?
- Nie chcesz skończyć drinków?
Złapał moją dłoń i przycisnął usta do
wnętrza nadgarstka. – Już jestem odurzony.
Roześmiałam się, ponieważ tekst był
absurdalny (i dlatego że nie chciałam przyznać, że nadal to działało).
Uśmiechnął się. – Za daleko? Co mogę
powiedzieć… Bard[1] daje mi
talent dramatyczny.
- Spróbujmy może jakiegoś realizmu.
Powiedział: - Myślę, że mogę to
zrobić.
Ledwo przetworzyłam jego słowa zanim
podniósł mnie z krzesła i nakrył moje wargi swoimi. Przytłoczył mnie jego
zapach – drzewo cytrusowe, skóra i coś jeszcze, co wywoływało u mnie ślinotok.
Byłam prawie zbyt zszokowana, żeby zareagować. Zdawałam sobie wnikliwie sprawę
z faktu, że całował mnie pośrodku baru, dopóki nie przygryzł mojej dolnej
wargi. Wtedy zapomniałam o wszystkim prócz nim. Całe moje ciało zadrżało, a
serce opadło do żołądka jakby podwoiła się jego siła ciężkości. Moja głowa
pływała, ale nie obchodziło mnie to. Otworzyłam usta, a jego język od razu
wsunął się do środka, przejmując kontrolę. Zacisnęłam dłonie na jego plecach, a
on w odpowiedzi przyciągnął mnie bliżej. Pocałunek był wolny, potem szybki,
delikatny i ostry. Byliśmy tak mocno do siebie przyciśnięci, że czułam każdą
płaszczyznę jego ciała, ale nadal chciałam być bliżej. Wsunął rękę pod moją
bluzkę – gorące palce przycisnęły się do mojego już rozgrzanego ciała. Jęk
opuścił moje usta na ten intymny kontakt. Natychmiast go pożałowałam, ponieważ
dźwięk wydawał się oczyścić jego umysł i odsunął się.
Nie mogłam powstrzymać warg od
podążenia za nim, ale pozostał on poza zasięgiem mojego pocałunku. Zamiast tego
jęknął, pochylił głowę i umiejscowił gorący pocałunek na mojej szyi.
Mój mózg zdecydowanie był wyciszony.
W tej chwili byłam tylko ciałem, i Boże, czułam się dobrze. Byłam tylko sumą
zakończeń nerwowych, które szalały. On wciągnął ciężko powietrze, a to
przypaliło moją skórę. Jego głos był zachrypnięty, kiedy odezwał się. – Sorry.
Dałem ponieść się emocjom.
Były to dobre słowa. Dać ponieść się
emocjom. Nigdy wcześniej nie byłam tak opętana przez drugą osobę. Nigdy nie
byłam tak… poza kontrolą. Jednocześnie mnie to ekscytowało i przerażało.
Jego twarz pojawiła się przed moją, a
ja starałam się utrzymać swój wyraz twarzy neutralnym. Wyciągnął rękę spod
mojej bluzki i zadrżałam, moja skóra opłakiwała stratę.
Cofnął się o krok. – Tak. Chyba czas
na trochę więcej rozsądku, trochę mniej namiętności.
Zaśmiałam się, ale wewnątrz
pokazywałam środkowy palec rozsądkowi. Wystarczająco długo mną rządził.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz